piątek, 27 lutego 2015

Nasza Lizbona - luty 2015 - część 1

Długo myślałam nad tym wpisem, ponieważ chciałam Wam opisać w kilku słowach naszą wyprawę do Portugalii i doszłam do wniosku, że w kilku słowach się nie da. Zakochaliśmy się w Lizbonie. Tęsknimy. Wspominamy. Chcemy tam wrócić.
I dlatego, dzisiejszy wpis nie będzie jedynym o Lizbonie, jaki przeczytacie na moim blogu. Jeśli moje marzenie o częstszym podróżowaniu się spełni, to może trzeba będzie założyć nowy blog ;).
W głośnikach leci "Lizbona moja miłość|" a ja zanurzam się we wspomnienia sprzed kilku tygodni.



Co zobaczyliśmy, kiedy dojechaliśmy z lotniska do centrum? 

 Po pierwsze piękne światło! Jaka Lizbona jest cudna do fotografowania! Nie dowierzałam, że zobaczę coś takiego - bo wertując wiele stron przed wyjazdem, wiedziałam, że coś z tym światłem jest na rzeczy ;).
Druga rzecz - płasko, stromo, wysoko, nisko - jak dobrze, że nie wrzuciłam do walizki szpilek w razie romantycznej kolacji ;). Wybierając się do Lizbony dobrze jest zrobić sobie trening z chodzenia - ponieważ miasto to, podobnie jak Rzym jest położone na siedmiu wzgórzach. Ale sporym ułatwieniem  w poruszaniu się po mieście są tzw. Elevadores, o których jeszcze napiszę.


 Po trzecie azulejos - kafelki, które często spotyka się na lizbońskich ulicach. Znajdują się na wielu budynkach, czasem tworzą wzory geometryczne, czasem są to wręcz całe obrazy
Oprócz tego, że pięknie wyglądają, maja także za zadanie utrzymywać temperaturę wewnątrz budynków, gdyż większość z mieszkań nie posiada ogrzewania ( zwróciliśmy uwagę na brak kominów na większości z dachów). Mieszczą się także na nich nazwy ulic czy numery domów.



Po czwarte przepyszna kawa! Bica, bo tak nazywa się tu małą i bardzo mocną kawę. Nie znałam do tej pory właściwego smaku kawy. Teraz już wiem, że czekał na mnie w Portugalii. Jeśli gdzie indziej znajdę lepszą ( Włochy czekają ;)), to może zweryfikuję swoje zdanie. Póki co, portugalska mała czarna skradła moje serce :)


 Z każdego miejsca, w którym piliśmy kawę zabrałam na pamiątkę cukier. no cóż jedni zbierają znaczki... to ja będę zbierała cukry z wypraw :D

Tyle pokażę Wam dzisiaj z naszego lizbonowego story. Jutro następna część:)
Dobrej nocy!
Asica

1 komentarz: